|
|
(Nie pokazano 1 wersji pomiędzy niniejszymi.) |
Linia 1: |
Linia 1: |
- | Parafrazując tytuł artykułu: Jeden drugiego brudy noście i brudem obrastajcie, aż kolana wam się ugną i stracicie wzajemne wsparcie. Tu na myśl przychodzi mi obraz dwóch alkoholików, z których jeden siedzi na wózku inwalidzkim, a drugi go prowadzi. Wkrótce ten drugi straci władzę w nogach i nie będzie zdolny zająć się ani sobą ani tym pierwszym.
| + | Youve got it in one. Couldnt have put it bteetr. |
- | | + | |
- | Wniosek z tego taki, że noszenie brzemion własnych i cudzych prowadzi do nikąd, do samozniszczenia, a niniejszy artykuł może być odebrany jako zwykła herezja, nakazująca praktykowanie martyrologii, która - przypomnę - była modna w romantyzmie i kompletnie nie sprawdza się w świecie współczesnym.
| + | |
- | | + | |
- | Nie chodzi, więc o to, by nosić brzemiona (czyt. brud, grzech, dziecko w łonie) lecz by obmywać się z brzemion (czyt. oczyszczać się z grzechu poprzez narodziny, również duchowe). Chodzi o to, by wzajemnie sobie wybaczać. Postuluję więc za zmianą tytułu na: Jeden drugiego brzemiona zmywajcie. Takie postępowanie ma głębszy sens, ponieważ prowadzi do celu, którym jest nieskończoność.
| + | |
- | | + | |
- | Odnosząc się do współczesności, znakomita większość gnuśnej ludzkiej populacji nie tylko unika noszenia brzemion, ale również ich nie zmywa, a mimo to opływa w dobrobycie, sącząc miód w krainie wiecznej szczęśliwości (patrz: media i nie tylko). Dlaczego tak się dzieje? Powód jest taki, że te podszyte smrodem błyszczące gwiazdki o pustych spojrzeniach pozbawionych pokory zamiatają swoje brudy pod dywan sąsiadów.
| + | |
- | | + | |
- | I niby dlaczego nawracanie miałoby odbywać się „łagodnie” skoro niewinność rodzi się w największym bólu. Kosą ścinać puste łby, a zwolni się miejsce dla inteligencji, przy odrobinie szczęścia również dla dobra, które znacząco przewyższa inteligencję.
| + | |
- | | + | |
- | Podsumowując, bóg, który nosi cierpienie, a nie zna radości narodzin nie jest moim bogiem.
| + | |
- | | + | |
- | Jeszcze jedna dygresja pod adresem autora: Pisma święte trzeba nosić w sobie, a nie na papierze i z siebie czytać, a nie z papieru (wtedy pisze się prawdę, a nie pokrętne nieścisłości). Pismo święte to nie jakiś skomplikowany, zapisany szyfrem wykład fizyki kwantowej lecz uniwersalna prawda ukryta w każdym człowieku pod narastającymi warstwami historii i zapomnienia. Wystarczy umiejętnie po nią sięgnąć, a może się to odbyć tylko za jej przyzwoleniem, w przeciwnym razie człowiek dopuszcza się świętokradztwa, gwałtu.
| + | |
Youve got it in one. Couldnt have put it bteetr.