Głoszenie łaski
Z Gospel Translations Polish
(Utworzył nową stronę „{{info|Preaching Grace}}<br> Był piękny słoneczny poranek. Siedzieliśmy z żoną na werandzie, ciesząc się wspólnie spędzoną niczym niezmąconą chwilą, gdy ...”)
następna edycja →
Wersja z 11:11, 26 kwi 2023
Autor: Richard L. Ganz
Temat: Kazania i nauczanie
Część serii A Pastor's Perspective
Tłumacz Anna Cook
Możesz nam pomóc edytując to tłumaczenie, aby było ono jeszcze lepsze Dowiedz się więcej (English).
Był piękny słoneczny poranek. Siedzieliśmy z żoną na werandzie, ciesząc się wspólnie spędzoną niczym niezmąconą chwilą, gdy na drodze przed domem pojawił się biały sedan. Samochód zaparkował kilka metrów od nas, po czym wysiadł z niego elegancko ubrany kierowca, a młoda pasażerka została w aucie. Od razu wiedziałem, w czym rzecz. Spojrzałem na moją żonę, Nancy, i szepnąłem: „Świadkowie Jehowy. Zajmę się tym.”.
Mężczyzna podszedł do mnie i powiedział „dzień dobry”. Zanim cokolwiek dodał, przejąłem ofensywę: „Tak, sytuacja na świecie jest coraz gorsza, nieprawdaż?”. „Eee, tak”, odpowiedział, „ale...”. Nie pozwalając, aby kontynuował, wskoczyłem mu w słowo jak Jet Li w filmie „Nieustraszony”.
„Problem nie leży w tym,” odparłem, „w jaki sposób radzę sobie z bolączkami świata. Wiem, że obydwoje jesteśmy przekonani o swojej racji. Zadam panu pytanie: dokąd prowadzi pańska wersja?”. Otworzył usta, aby mi odpowiedzieć, jednak Jet Li okazał się szybszy. Znowu go uciszyłem, zmieniając temat i pytając: „Czy określiłby się pan mianem „narodzony na nowo”? „Nie, ale...”, wyjąkał bez przekonania. Wtrąciłem: „Nie istnieje żadne „ale”, przyjacielu. Biblia przeczy nauczaniu twojej organizacji. „MUSICIE narodzić się na nowo!”
Czułem, jak ten mężczyzna maleje w oczach pod wpływem mojego niemal szaleńczego ataku. Nie mogłem się powstrzymać. Szykując się do zadania ostatecznego ciosu, przypomniałem sobie scenę, w której Jet Li unicestwia przeciwnika oszałamiającą serią kopnięć z obrotu.
„Jezus, przyjacielu, jest BOGIEM!” - krzyknąłem mu w twarz. Nie potrzebowałem nawet Biblii, śmiało wykrzykując werset za wersetem. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i BOGIEM było Słowo." Ew. Jana 1:1. Proszę zauważyć, że nie jest to „bóg" przez małe „b", jak sugeruje wasz Przekład Nowego Świata.” Spojrzałem na pasażerkę samochodu i oznajmiłem jej, aby kazała swojemu przyjacielowi korzystać z prawdziwego przekładu.
Bynajmniej nie zamierzałem na tym poprzestać. Zacząłem chodzić w tę i z powrotem. Mój słuchacz i jego siedząca w samochodzie pomocniczka patrzyli na mnie zdumieni. Mężczyzna spróbował się wtrącić, ale ja ciągnąłem dalej: On jest Bogiem „PONAD WSZYSTKIM", List do Rzymian 9:5. Jeśli to panu nie wystarcza, być może przekona pana List do Kolosan 2:9? „W Nim bowiem mieszka cała Pełnia: BÓSTWO, na sposób ciała". Dla efektu powtórzyłem słowa: „PEŁNIA BÓSTWA!".
W tym momencie mężczyzna wydawał się już mocno poirytowany. Jednak ja zaserwowałam mu kopnięcie z obrotu: „Powiem panu coś na zakończenie, a potem może mi pan opowiadać do woli.". W Objawieniu 1:17-18 czytamy: "Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani." Co mi pan na to powie?". „Niech pan nic nie mówi", odpowiedziałem sam sobie, „Obydwoje wiemy, że chodzi o Jezusa. Umarły i żyjący. Pierwszy i Ostatni. Czy to nie ciekawe? Kogo Stary Testament określa „Pierwszym i Ostatnim"?" Zauważyłem, że mężczyzna już nawet nie próbuje mi przerywać. Odparł jedynie: "Pewnie pan sam mi powie".
Jeszcze bardziej ośmielony jego ustępstwem, spojrzałem w okno samochodu, napotykając surowy, wręcz niedowierzający wyraz twarzy młodej kobiety. Oznajmiłem jej, żeby następnym razem wybrała się z kimś, kto zna Biblię. Potem odwróciłem się do mężczyzny, mówiąc: „W Księdze Izajasza 44:6 czytamy: „Tak mówi Pan, Król Izraela i Odkupiciel jego, Pan Zastępów: Ja jestem pierwszy i Ja ostatni; i nie ma poza Mną boga.". Zaskoczyłem nawet sam siebie, a wszystko razem nie trwało nawet dziesięciu minut.
Następnie spojrzałem na mężczyznę, oświadczając: „Skończyłem. A Pan co ma do powiedzenia?". Spojrzał na mnie i odparł: „Powiem tak: obiecuję, że nigdy nie zostanę Świadkiem Jehowy, ale czy wie pan, gdzie mieszkają Monaghanowie?".
Jakimś cudem (chociaż nie wiem, jakim), zdając sobie sprawę, że zatrzymał się tylko w celu zapytania o drogę, udało mi się wytłumaczyć mu, jak dojechać do domu sąsiada. Wykrzesałem z siebie również siłę, żeby pomachać im na do widzenia.
Istnieją dwie „dobre" strony tej sytuacji. Po pierwsze, wyrecytowałem z pamięci wiele biblijnych wersetów i częściowo udało mi się pocieszyć samego siebie pamiętając, że „słowo Boga nie wraca do Niego, zanim wpierw nie osiągnie zamierzonego przez Boga celu".
Po drugie, zmusiło mnie to do myślenia. Zastanawiałem się, czy to możliwe, że tak samo jestem odbierany, gdy głoszę kazania? Zauważyłem, jak łatwo przychodzi mi traktować „zagubionych" ludzi w sposób arogancki i dominujący, który jeszcze bardziej ich gubi, jednocześnie myśląc, jaki jestem wspaniały. Zdałem sobie sprawę, że o ile głoszonej przeze mnie Ewangelii i postawy nie przepełni łaska oraz miłość, nie będę jakimś potężnym kaznodzieją czy wygadanym chrześcijaninem, lecz jedynie „miedzią brzęczącą albo cymbałem brzmiącym." (1 Kor. 13:1).
Ludzie potrzebują coraz więcej miłosierdzia Jezusa, który zaprasza ich do siebie („Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.", Mat. 11:28). Potrzebują zobaczyć i usłyszeć Jezusa, który jest „pełen łaski i prawdy" (Jan 1:14). Życie wystarczająco ich przytłacza. Nie trzeba dokładać im jeszcze z ambony. Potrzebują Jezusa, a nie Jeta Li.