Księga Rut: Najlepsze dopiero przed nami

Z Gospel Translations Polish

Powiązane materiały
Więcej Autor: John Piper
Indeks autorów
Więcej Temat: Nadzieja
Indeks tematyczny
O tym materiale
English: Ruth: The Best Is Yet to Come

© Desiring God

Podziel się tym
Nasza misja
Ten materiał został opublikowany przez Gospel Translations, organizację pełniącą posługę duszpasterską online, której misją jest bezpłatne udostępnianie książek i artykułów z tematyki gospel w każdym kraju i języku

Dowiedz się więcej (English).
Jak możesz pomóc
Jeżeli znasz dobrze język angielski, możesz nam pomóc jako tłumacz

Dowiedz się więcej (English).

Autor: John Piper Temat: Nadzieja
Część serii Ruth: Sweet & Bitter Providence

Tłumacz Elżbieta Pętlicka

Review Możesz nam pomóc edytując to tłumaczenie, aby było ono jeszcze lepsze Dowiedz się więcej (English).



Spis treści

Rt 4

Dochodząc do końca naszej serii o Księdze Rut pozostaje nam zadać sobie najważniejsze pytanie: jak brzmi nauka pochodząca z tej księgi? Co jest tą jedną rzeczą, którą, według autora, powinniśmy zapamiętać po przeczytaniu tej historii?

Nauka Księgi Rut

Wydaje mi się, że to jest główną nauką księgi: Życie ludzi nabożnych nie jest prostą drogą do chwały, ale w końcu tam docierają. Życie osób nabożnych nie wygląda jak prosta autostrada, lecz raczej jak wyboista górska droga spowita ciemną mgłą, pełna przepaści, niedźwiedzi, osuwisk oraz śliskich serpentyn, które sprawiają, że musisz się cofnąć, żeby posuwać się do przodu. Jednak wzdłuż tej niebezpiecznej, zakręconej drogi, z której nie ma dobrego widoku na dalszą trasę, często stoją znaki, mówiące, że „Najlepsze dopiero przed nami“. A w prawym dolnym rogu widnieje dopisek nieomylną ręką: „Na moje życie - mówi Pan“.

Księga Rut jest właśnie jednym z tych znaków. Została napisana i głoszona, aby zachęcić cię i dać nadzieję na to, że wszystkie te skomplikowane zakręty w życiu nie są ślepymi uliczkami. A wszystkie niepowodzenia w twoim życiu, w życiu osoby wierzącej, zostały przygotowane przez Boga w celu zapewnienia ci radości.

Niepowodzenia, nadzieja i strategie moralności

Historia Rut to seria niepowodzeń. W rozdziale 1 Noemi i jej mąż oraz ich dwóch synów zostali zmuszeni do opuszczenia ojczyzny w Judei z powodu głodu. Potem mąż Noemi umiera. Jej dwóch synów pojmuje za żony Moabitki, które przez dziesięć lat nie są w stanie spłodzić im potomków. Potem umierają także i synowie, pozostawiając dwie wdowy w domu Noemi. Mimo iż Rut dochowała wierności Noemi, rozdział pierwszy kończy się gorzką skargą tej drugiej. „Pełna wyszłam, a pustą sprowadził mnie Pan (...) Wszechmogący napełnił mnie goryczą“.

W rozdziale 2 Noemi wypełnia nowa nadzieja, ponieważ Booz okazuje się możliwym kandydatem na męża dla Rut. Jednak Booz nie oświadcza się Rut. Nie wykonuje żadnego ruchu. Tak to przynajmniej wygląda na początku. Rozdział pozostawia bohaterów przepełnionych na nowo wznieconą nadzieją, choć także w napięciu i niepewnych co do tego, jak to się może dalej potoczyć.

W rozdziale 3 Noemi i Rut decydują się na ryzykowne posunięcie w środku nocy. Rut udaje się do Booza na klepisko i prosi go, aby rozciągnął nad nią swoje skrzydła jako jej mąż. Lecz w momencie, gdy tragedia wdowieństwa kobiety wydaje się przemieniać w piękną historię miłosną, wielki buldożer wjeżdża na drogę życia Rut. Według hebrajskich obyczajów inny mężczyzna ma pierwszeństwo w poślubieniu Rut. Booz jest niezmiernie szczery i nie chce postępować nie znając decyzji tego człowieka. Tak więc rozdział trzeci po raz kolejny pozostawia nas w napięciu i oczekiwaniu na kolejne niepowodzenie.

(Rozdział 4)

Booz tymczasem wszedł do bramy miasta i usiadł tam. A oto przechodził krewny, o którym mówił Booz. Zawołał Booz: «Podejdź, człowieku, usiądź tutaj!» Tamten podszedł i usiadł. Wtedy Booz wziął dziesięciu mężów ze starszyzny miasta, powiedział do nich: «Usiądźcie tu!» I usiedli. Przemówił do tamtego krewnego: «Pole, które należało do naszego krewnego, Elimeleka, sprzedaje Noemi, która wróciła z ziemi Moabu. Uważałem, że należy cię o tym zawiadomić i powiedzieć ci wobec tych, którzy tutaj siedzą, i wobec starszyzny mojego narodu: jeśli chcesz nabyć to pole jako krewny, kupuj, a jeśli nie chcesz, daj mi znać, abym wiedział, gdyż nie ma nikogo przed tobą, kto by je mógł wykupić jako krewny, ja bowiem idę po tobie». Odpowiedział ów krewny: «Ja wykupię». «W dniu, kiedy wykupisz pole z rąk Noemi - dodał Booz - weźmiesz również i Rut Moabitkę, żonę zmarłego, aby utrwalić jego imię na jego dziedzictwie». Krewny ów odpowiedział: «Nie mogę skorzystać z prawa wykupu, nie ponosząc szkody na swoim majątku. Wypełnij ty moje prawo krewnego, bo ja nie mogę go wypełnić». A taki był dawniej zwyczaj w Izraelu co do prawa wykupu i co do zmiany: aby zatwierdzić całą sprawę, zdejmował człowiek swój sandał i dawał drugiej stronie. Taki był sposób zaświadczania w Izraelu. Powiedział ów krewny do Booza: «Nabądź dla siebie moje prawo wykupu», i zdjął swój sandał. Wtedy powiedział Booz do starszyzny i do całego ludu: «Świadkami jesteście, że nabyłem z rąk Noemi to wszystko, co należało do Elimeleka, i wszystko, co należało do Kiliona i Machlona. A także nabyłem dla siebie za żonę Rut Moabitkę, żonę Machlona, aby utrwalić imię zmarłego na jego dziedzictwie, aby nie zginęło imię zmarłego wśród jego braci ani wśród jego współmieszkańców. Wy dzisiaj jesteście dla mnie świadkami tej sprawy». Cały lud zebrany w bramie zawołał: «Jesteśmy świadkami!» a starsi dodali: «Niech Pan uczyni kobietę, która wejdzie do twego domu, podobną do Racheli i Lei, które to dwie niewiasty zbudowały dom Izraela. Stań się możnym w Efrata,
zdobądź sobie imię w Betlejem!
Niech stanie się dom twój przez potomstwo, które da ci Pan z tej młodej kobiety, jak dom Peresa, którego Tamar zrodziła Judzie». Booz zaślubił więc Rut i stała się jego żoną. Gdy zbliżył się do niej, Pan sprawił, że poczęła i urodziła syna. Kobiety mówiły do Noemi: «Niech będzie błogosławiony Pan, który nie pozwolił, aby dzisiaj zabrakło ci powinowatego z prawem wykupu. Imię jego będzie wspominane w Izraelu. On będzie dla ciebie pociechą, będzie cię utrzymywał w twojej starości. Zrodziła go dla ciebie twoja synowa, która cię kocha, która dla ciebie jest warta więcej niż siedmiu synów». Wzięła Noemi dziecko i położyła je na swym łonie. Ona też je wychowywała. Sąsiadki nadały mu imię. Mówiły: «Narodził się syn dla Noemi», nadały mu imię Obed. On to jest ojcem Jessego, ojca Dawida. A oto potomkowie Peresa. Peres był ojcem Chesrona. Chesron był ojcem Rama, Ram był ojcem Amminadaba. Amminadab był ojcem Nachszona, Nachszon był ojcem Szalmona. Szalmon był ojcem Booza, Booz był ojcem Obeda. Obed był ojcem Jessego, a Jesse był ojcem Dawida.

Jeszcze więcej niepowodzeń na drodze do chwały

Po nocnym rendez-vous w rozdziale 3 Booz udaje się do bramy miejskiej, gdzie załatwiano oficjalne sprawy. Gdy obok przechodził jego krewny, Booz przedstawił mu całą sytuację. Noemi wystawiła na sprzedaż niewielki kawałek ziemi, który był jej własnością, a obowiązkiem najbliższego krewnego był wykup majątku, aby został on w rodzinie. Ku naszemu przerażeniu, krewny mówi w wersecie 4, że go wykupi. Nie chcemy, by to robił. Chcemy, aby Booz wykupił majątek. Wydaje się, że to jeszcze jedno niepowodzenie. Ironiczne jest to, że zostało ono wywołane moralnym i prawym postępowaniem. Przecież Booz robił jedynie to, co należało zrobić. Czasami jednak nasza górska trasa jest zablokowana, nie przez buldożery lub niedźwiedzie, ale przez dobrych ludzi czyniących swoja powinność. Naszą frustrację wywołuje nie tylko grzech, lecz także (na to wygląda!) dobre uczynki uczynione w złym momencie.

Jednak w momencie, gdy chcemy krzyknąć: „Nie! Zatrzymaj się! Nie pozwól komuś innemu zabrać Rut!“, Booz mówi krewnemu, że Noemi ma synową. Tak więc, jeśli chce on skorzystać z prawa wykupu majątku, musi także pojąć ją za żonę i wychować dzieci w imieniu jej męża, Machlona. Wtedy, ku naszej uldze, krewny mówi w wersecie 6, że nie jest w stanie tego zrobić. Być może ma już żonę. Niezależnie od przyczyny, cieszymy się, ponieważ Booz przeciska się przez korek na drodze i zmierza na ucztę weselną z młodą i piękną Rut u boku.

Jednak zawisła nad nimi kolejna ciemna chmura. Rut jest bezpłodna. A przynajmniej na to wygląda. W Księdze Rut 1,4 czytamy, że była żoną Machlona przez dziesięć lat i nie mieli dzieci. Więc napięcie jeszcze się nie zakończyło. Widzisz teraz, dlaczego powiedziałem, że nauka Księgi Rut głosi, że życie ludzi nabożnych nie jest prostą drogą do chwały? Życie to zakręt za zakrętem. Nigdy nie wiesz, co za nimi czeka. W tej historii chodzi jednak o to, że najlepsze dopiero przed nami. Niezależnie od tego, gdzie jesteś, jeśli kochasz Boga, to najlepsze dopiero przed tobą.
Dlaczego skupiamy się na Noemi?

Chmura nad głowami Rut i Booza jest przepełniona łaską i z niej spływa błogosławieństwo w wersecie 13: „Booz zaślubił więc Rut i stała się jego żoną. Gdy zbliżył się do niej, Pan sprawił, że poczęła i urodziła syna“. Zwróć jednak uwagę, że wersety 14-17 nie koncentrują się ani na Rut, ani na Boozie. Skupiają się na Noemi i dziecku. Dlaczego?

Kilka lat temu przyszedł do nas na zakrystię i poprosił o pomoc niechlujnie wyglądający mężczyzna. Zapytaliśmy go o imię i nazwisko, na co on odpowiedział: „Strudzony, tak się nazywam, Strudzony“. Noemi też się tak nazywała na początku tej historii... Noemi Strudzona. Autor tej księgi chciał, abyśmy w taki sposób ją postrzegali. A to dlatego, że ta historia pokazuje, że życie osób nabożnych nie jest prostą drogą do chwały, lecz wszystkie te osoby w końcu tam docierają. Historia rozpoczęła się stratą Noemi. Kończy się jej zyskiem. Rozpoczęła się śmiercią, a kończy się narodzinami. Narodzinami syna - dla kogo? Werset 17 pokazuje ostateczny cel długiej i pełnej zakrętów drogi Noemi. „Sąsiadki nadały mu imię. Mówiły: «Narodził się syn dla Noemi»“. Nie dla Rut! Dla Noemi! Dlaczego? Aby pokazać Noemi, że jej słowa z Rt 1,21 były błędne, Pan sprawił, że powróciła z Moabu z niczym. Gdybyśmy tylko nauczyli się, jak zaczekać i zaufać Bogu, wszystkie nasze skargi przeciwko Niemu okazałyby się również nieprawdziwe.

Znaki łaskawych uczynków Pana w trakcie gorzkich niepowodzeń

Księga Rut została napisana, aby pomóc nam dostrzec znaki łaski Boga w naszym życiu i pomóc nam zaufać Jego łasce nawet, gdy chmury nad nami są tak grube, że nie jesteśmy w stanie dostrzec ani drogi przed nami, ani nawet znaków na jej uboczu. Cofnijmy się i przypomnijmy sobie, że to właśnie Bóg obraca każde niepowodzenie w zaczątek radości i w swojej Opatrzności przygotowuje dla nas dobro.

Dar Rut

Po pierwsze, gdy całe życie Noemi wydawało się lec w gruzach w Moabie, to Bóg ofiarował Noemi Rut. Wiemy o tym z pierwszych dwóch wersetów. W Rt 1,16 dowiadujemy się, że podstawą poświęcenia Rut dla Noemi jest poświęcenie dla Boga, którego wyznawała Noemi: „twój Bóg będzie moim Bogiem“. Bóg zyskał lojalność Rut w Moabie, a więc Jemu Noemi zawdzięcza wspaniałą miłość swojej synowej. Również w Rt 2,12 zaznaczono, że gdy Rut przybyła z Noemi do Judy, przyszła się schronić pod skrzydłami Boga. Dlatego też Bogu należy zawdzięczać to, że Rut opuściła dom i rodzinę i podążyła za Noemi, aby jej posługiwać. Cały czas to Bóg przemieniał nieszczęścia Noemi w radość - nawet, jeśli ona nie była świadoma tej łaski.

Zachowanie Booza

Po drugie, Noemi stwierdza w rozdziale 1, że nie ma już nadziei na ponowne zamążpójście Rut w celu wydania na świat potomków i kontynuacji rodu (1,12). Jednak przez cały czas Bóg zachowywał przy życiu zamożnego i bogobojnego Booza, który miał w tym pomóc. Wiemy o tym, gdyż Noemi sama przyznała, że to był uczynek boski w Rt 2,20. Dostrzegła, że za „przypadkowym“ spotkaniem Rut i Booza kryje się działanie „Pana, który nie przestaje czynić dobrze żywym i umarłym“. Za każdym nieszczęściem doświadczanym przez ludzi nabożnych kryje się szczęście, które Bóg dla nich przygotowuje.

Otwarcie Rut na dziecko

Po trzecie, kto sprawił, że niepłodna Rut poczęła dziecko, co sąsiadki komentowały słowami: „Narodził się syn dla Noemi“? Bóg dał im dziecko. Przeczytaj Rt 4,11. Lud zgromadzony w mieście modli się za Booza i Rut. Wiedzą, że Rut przez dziesięć lat małżeństwa była bezpłodna. Pamiętają jednak, że wiele lat temu Bóg także obdarzył potomkiem bezpłodną Rachelę i modlą się, aby Bóg pomógł Rut, jak dopomógł Racheli i Lei. Autor bardzo wyraźnie zaznacza w wersecie 13, dzięki komu poczęło się dziecko. Booz „zbliżył się do niej, Pan sprawił, że poczęła“.

Raz za razem w tej księdze Bóg działał w gorzkich niepowodzeniach Noemi. Gdy straciła męża i synów, dał jej Rut. Gdy myślała, że nie ma krewnego, który mógłby wydać na świat potomka i zachować jej ród, Bóg dał jej Booza. A gdy Rut poślubiła Booza, Bóg dał im potomka. Sens tej historii uświadamiamy sobie w życiu Noemi. Życie nabożnych nie jest prostą drogą do chwały, lecz Bóg dba o to, by tam dotarli.

Czy „chwała“ to nie za mocne słowo?

Być może myślisz, że słowo „chwała“ jest trochę na wyrost. Przecież, koniec końców, to tylko dziecko. Babcia trzymająca w ramionach maleńkiego wnuka po długim i ciężkim życiu. Lecz to nie koniec tej historii.

Wznosząc wzrok w stronę lasu i wiecznych śniegów

W 1912 roku John Henry Jowett, pastor piątego kościoła prezbiteriańskiego w Nowym Jorku, wygłosił na uniwersytecie Yale cykl wykładów o głoszeniu kazań. Jeden z wykładów zawiera fragment opisujący kunszt głoszenia kazań, który daje nam obraz tego, co uczynił autor Księgi Rut kończąc swoją historię.

Jowett opisywał wielkiego kaznodzieję jak kogoś, kto raczej

wpatruje się w horyzont niż z pobliskie pola czy inny lokalny krajobraz. Ma cudowny sposób łączenia każdego zagadnienia z wiecznością, która już przeminęła, oraz wiecznością, która dopiero ma nadejść (...). To tak, jakbyśmy patrzyli na fragment rzeźbionego drewna w oknie domu w jakiejś szwajcarskiej wiosce, po czym wznieśli wzrok i dostrzegli żywo-zielony las, a jeszcze wyżej wieczny śnieg! Tak robił Binney, Dale, a także Bushnell, Newman i Spurgeon - zawsze chętnie zatrzymywali się przy wiejskim oknie, lecz zawsze również potrafili połączyć ulice z górami i wysłać dusze słuchających na wieczne wzgórza Boga. (The Preacher: His Life and Work [Kaznodzieja: Życia i praca], str. 95)

Gdyby historia Rut zakończyła się, gdy w małej judejskiej wiosce babcia przytula nowego wnuka, chwała mogłaby być zbyt wielkim słowem do opisania tego. Jednak autor tak tego nie zostawia. Wznosi wzrok ku lasom i zaśnieżonym górom, które tutaj symbolizują historię odkupienia. W wersecie 17 przedstawia w jasny sposób, że to dziecko, Obed, było ojcem Jessego, a Jesse był ojcem Dawida. Nagle zaczynamy sobie zdawać sprawę, że to wydarzenie miało znacznie większe znaczenie, niż sobie wyobrażaliśmy. Bóg wprowadził w życie swój plan nie tylko w celu zapewnienia tymczasowego błogosławieństwa paru Żydom w Betlejem. Przygotowywał ludzi na przyjście największego króla, jakiego Izrael kiedykolwiek posiadał, Dawida. A imię Dawida przynosi nadzieję na przyjście Mesjasza, nowe czasy, pokój, praworządność, wolność od bólu, płaczu, żalu i winy. Prosta historia przemienia się niczym strumień w wielką rzekę nadziei.

Choroba trywialności

Jedną z największych chorób dzisiejszych czasów jest trywialność. Rzeczy, nad którymi ludzie spędzają większość swojego czasu, to błahostki. My, którzy zostaliśmy stworzeni na obraz Boga, jesteśmy przeznaczeni, aby żyć dla wielkich spraw. Nikt z nas nie jest w stanie zadowolić się błahą pogonią tego świata. Naszych dusz nie zadowolą trywialności. Dlaczego każda gazeta ma całą sekcję poświęconą informacjom sportowym, a praktycznie ani słowa nie wspomina o największej historii wszechświata - wzroście i rozwoju Kościoła Jezusa Chrystusa? To szaleństwo, prawdziwe szaleństwo, że nic nie znaczące gry zajmują centralna rolę w naszej kulturze. To po prostu jeden z wielu znaków, że jesteśmy zniewoleni przez trywialności. Żyjemy w szwajcarskiej wiosce patrząc się na rzeźbione w drewnie figurki, rzadko wznosząc wzrok ku lasom i wiecznym śniegom. Żyjemy w nieustannej i beznadziejnej walce mającej na celu zaspokojenie naszej tęsknoty za błahostkami. Dlatego nasza dusza usycha. Nasze życie jest trywialne. A możliwość wielbienia Boga umiera.

Chwalebne dzieło Boga w historii

Księga Rut chce nas nauczyć, że boskim celem w życiu Jego ludu jest połączenie nas z czymś o wiele większym niż my sami. Bóg chce, żebyśmy wiedzieli, że podążając za Nim nasze życie zawsze będzie znaczyło więcej niż myślimy. Dla chrześcijanina zawsze zwykłe wydarzenia w życiu łączą się ze zdumiewającymi dziełami Boga w historii. Wszystko, co czynimy w posłuszeństwie Bogu, nieważne jak małe, ma wielkie znaczenie. Jest to częścią kosmicznej mozaiki, którą tworzy Bóg, aby pokazać wielkość swojej mocy i wiedzy całemu światu oraz Zwierzchnościom i Władzom na wyżynach niebieskich (Ef 3,10). Głęboka satysfakcja płynąca z chrześcijańskiego życia polega na tym, że nie jest one poświęcone rzeczom błahym. Służba owdowiałej teściowej, gromadzenie zboża, narodziny miłości i dziecka z tej miłości - dla chrześcijanina wszystkie te rzeczy są związane z wiecznością. Są częścią czegoś większego, niż on sam.

Słowo chwała nie jest więc zbyt silne. Życie nabożnych nie jest prostą drogą do chwały, ale w końcu tam docierają - Bóg o to dba. Istnieje dla nas nadzieja poza ślicznym dzieckiem i szczęśliwą babcią. Gdyby jej nie było, bylibyśmy najbardziej nieszczęśliwymi z ludzi. Historia prowadzi do Dawida. Dawid prowadzi do Jezusa. A Jezus prowadzi do odkupienia naszego śmiertelnego ciała (Rz 8,23), gdy „śmierci już odtąd nie będzie, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły“ (Ap 21,4).

Najlepsze dopiero przed nami. Jest to niezachwiana prawda o życiu kobiet i mężczyzn, którzy podążają za Chrystusem będąc posłuszni wierze. Mówię to ludziom młodym, którzy są silni i przepełnieni nadzieją; mówię to ludziom starszym, których ciało ulega zniszczeniu. Najlepsze dopiero przed nami.

Przypowieść o miłości boskiego przymierza

Widziałem to w przypowieści w piątek. Gdy odwiedzałem starszych ludzi w Caroline Center, wsiadłem do windy z kobietą na wózku - starą, zdeformowaną i zdezorientowaną. Kręciła bezsensownie głową, wydawała z siebie nic nie znaczące dźwięki, a dolna warga cały czas jej zwisała. Zauważyłem także dobrze ubranego mężczyznę w wieku około 60 lat, który pchał jej wózek. Zastanawiałem się, kim on był. Gdy wychodziliśmy z windy, usłyszałam, jak mówi: „Uważaj na nogi, kochanie“.

Kochanie. Gdy szedłem w kierunku samochodu, pomyślałem... jeśli przymierze małżeństwa między kobietą i mężczyzną jest w stanie doprowadzić do takiej wierności, poświęcenia i przywiązania w tych okolicznościach, wtedy na pewno w łaskawych warunkach nowego przymierza w Chrystusie Bóg nie ma trudności, aby nazwać Jana Kowalskiego, Annę Nowak, Marię Kowalczyk i mnie samego „kochaniem“. A jeśli tak czyni, nie ma wtedy bardziej niezachwianej prawdy na świecie niż ta: Dla nich i dla nas najlepsze jest jeszcze przed nami. Amen.